sobota, 25 kwietnia 2015

Błędy treningowe- czyli czego unikać.

Wydaje Ci się, że Twój trening/dieta nie przynoszą efektu? Nie widzisz poprawy parametrów ciała, kondycji, bądź też innych cech? Nie jesteś zadowolony ze swojego wysiłku, masz poczucie,że "coś robisz źle" i nie jesteś do końca przekonany o skuteczności swoich treningów/sposobu żywienia?



Nic nie dzieje się bez przyczyny. Tak to już jest. Poniżej przedstawiam Wam najczęstsze błędy. Wynikają one z moich doświadczeń, oraz pracy i obserwacji innych.

1. Gdy wszystkie drogi prowadzą do MacDonald's...

-wiadome jest gdy głód nas przyciśnie na mieście, a oczywiście posiłku przy sobie nie mamy, sklepów też tak jakoś nie widać, to do Maca droga prosta. Rozumiecie? Głód jest tym co nami rządzi w tym momencie, nie do odparcia i wtedy każda dieta może iść się pieprzyć..
-bardzo ważne - KLUCZOWE! - jest wcześniejsze planowanie i przygotowywanie posiłków (jeśli pomyślałeś/łaś - "Dżizasss, ona karze mi siedzieć godzinami z książką kucharską, a potem stać i gotować w kuchni..kto ma na to czas" to jesteś w błędzie. Grubym błędzie.
Wiem po sobie, że przy dobrej organizacji, odrobinie wiedzy żarcie na następny dzień da się ogarnąć w 25 min. Łącznie z wyjściem do sklepu (do którego można iść raz na tydzień jeśli zrobi się porządną listę zakupów i nie straszny Nam "spacer farmera") oraz biorąc pod uwagę, że "kurczak sam się piecze, a ryż sam gotuje"->nie musimy przy nich warować przez cały czas gotowania!;)


2. Za dużo i za długo...

- sorry, dziewczyny ale to się tyczy szczególnie Was. W sumie Nas, ale mnie już nie.;)
Wiem, że w naszej naturze leżą mega ambicje i nadgorliwość. Jak kochamy to na zabój, do zagłaskania. Podobnie jest z fitnessem. Musimy zrozumieć, że efekty nie zależą od czasu trwania pojedyńczej jednostki treningowej. Czyli godziny areobicu nie mają sensu, małe ciężary też nie, zumba nie sprawi, że będziesz miała mega wyrzeźbione ciało. Faceci (niektóre dziewczyny też!! ) są tu świetnym przykładem w ciągu 20 minut potrafią zrobić szybki i co najważniejsze skuteczny, mocny trening i dać z siebie 100%. Liczy się systematyczność, to ile pracy włożymy w trening. 

3. Oszukiwanie się...

-czyli kupowanie "zdrowych" dań w proszku, które zapewnią Ci tylko 200 kcal etc, kupowanie przetworzonej żywności, ton odżywek, suplementów, przyrządów do ćwiczeń, kolorowych ciuszków z Nike'a etc, zegarków robiących różnorakie pomiary.
To wszystko nie jest Ci potrzebne. Do treningu wystarczysz Ty i gleba i trochę dobrych chęci.       
Znam ludzi którzy robią dobre treningi, mają porządne diety korzystając jedynie z warzyw, owoców, mięsa (lub nie), nabiału, ryb, zdrowych tłuszczów i radzą sobie lepiej niż Ci którzy boją się iść na trening bez solidnej dawki produktu A, bez koszulki firmy B etc.
Kolejnym oszustwem, jest zajadanie treningów, prawdopodobne po ciężkim treningu, zjecie więcej niż potrzebujecie. Potreningowe gastro- na to trzeba uważać.
Maszyny które liczą ile kalorii spaliliście-> musicie wiedzieć, że najczęściej wszystkie rowerki/wiosła/orbitreki są kalibrowane pod facetów, a wszystko zależy od wieku, masy mięśniowej, tempa metabolizmu etc. Liczniki kalorii (również w zegarkach) potrafią przeszacować wynik nawet o 50% , więc nie mówcie sobie "o spaliłam na rowerku 300 kcal, więc mogę iść zjeść pączusia". 

4. Źle ułożona dieta...

-mogą to być źle rozłożone proporcje makro; przyjmowanie zbyt dużej/małej liczby kalorii niedostosowanej do naszego celu, przyjmowanie "schowanych" kalorii w płynach, nieregularne posiłki, złe żywienie okołotreningowe (posiłki przed i po ćwiczeniach są bardzo ważne!)

5. Gdy głowa zawodzi....

-problemy z motywacją; motywatory w postaci sylwetek aż nie z tej ziemi (po prostu przerobionych w photoshopie) zamiast zachęcić do treningu i walki o piękniejsze ciało często są powodem rezygnacji. Moja rada; Sugerujcie się ludźmi których znacie w realu i ich ciałami,a  uniknięcie rozczarowań i poczujecie się prawdziwie zmotywowani :)  

-Negatywne nastawienie do ćwiczeń, często jest powodem porażek. Pamiętajcie, że to głowa wymięka wcześniej niż Wasze ciała, one mogą znacznie więcej niż myślicie! ;)

-brak celu. Gdy chodzi Wam o bicie życiówek w maratonie; codzienna siłownia, bądź zumba nie są Wam w zupełności potrzebne. Tu nie sprawdzą się duże ciężary budujące siłę, tylko mniejsze dla lepszej wytrzymałości.

6. Źle wykonywany trening....

-trenerzy na siłowniach,  pomimo tego, że czasem nie wyglądają zachęcająco, są od tego, żeby ich zamęczać pytaniami. Nie bójcie się tego, lepiej zapytać 7 x o to sami, a wykonać ćwiczenie skutecznie, a przede wszystkim prawidłowo i bezpiecznie.

-nie wiesz jak ułożyć trening? Nie sugeruj się tymi z gazet, gdyż zazwyczaj układane są dla ogółu, a nie dla Ciebie - jednostki różnej na milion sposób- zapytaj trenera personalnego o poradę (50-200zł)-tyle wydasz na plan treningowy, a będziesz mieć pewność że masz idealny trening ;)


7. Gdy burpeesy przestają męczyć...

- w życiu każdego maniaka sportu nadchodzi taki moment, że jeśli nie dostarczy sobie kolejnych bodźców to zatrzymuje się w miejscu. Żeby mieć progres trzeba stale poddawać swój organizm nowym wysiłkom, obciążeniom. 
Każde ćwiczenie można utrudnić, bądź to przez przytrzymanie, dłuższą fazę koncentryczną napięcia mięśnia, pulsy, większe obciążenie, super serie, dropsety, interwały i inne cudowne sztuczki. Precz z nudą treningową , plan treningowy gdy przez kilka miesięcy robisz co tydzień to samo to zły plan! ;)

-z obserwacji na swoich treningach, często widzę że ludzie robią ćwiczenia tak, żeby jak najmniej się namęczyć, rzucają swoimi ciałami niczym workami, a potem dziwią się skąd te kontuzje. Mięśnie trzeba napiąć, trzymać i cały czas czuć. Bez tego nie będzie żadnych efektów. 
Spróbujcie zrobić 5 brzuszków "na odwal" a potem 5 z b.wolnym opuszczaniem, szybkim podnoszeniem i przytrzymaniem 5 sekund na maksymalnym spięciu w górnej fazie. Już wiesz o co chodzi, prawda??


******

Wszystkim którzy są głodni wiedzy, jak szczegółowo unikać wyżej przytoczonych błędów zapraszam do współpracy (wiadomość na fb, lub mailowo) , chętnie podzielę się zdobytą wiedzą i doświadczeniem -pomogę w ułożeniu planu treningowego/jadłospisu ;)

Przypominam o treningu brzucha oraz nóg i pośladków, który znajdziecie w zakładce; treningi.

Zapraszam również na treningi otwarte z grupą Elite Training Warsaw , której jestem współtwórcą ;) więcej info na fb, wielki trening inauguracyjny 23 maja ;) 













niedziela, 19 kwietnia 2015

* Gdzie zjeść zdrowo i smacznie w Warszawie? #3 tekeda sushi

Do Tekeda sushi na ul.meissnera wybralam z przyjaciolka, zeby sprobowac jak smakuje prawdziwe sushi i poczuc klimat i prawdziwy smak japonskiej kuchni.

Trafilysmy akurat na promocje lunchowa (zestawy od 22zl a w nich talerz sushi, zupa, sałatka).

Kelnerka pomylila nasze zamowienia, lokal byl pusty, wiec nie czekalysmy szczegolnie dlugo. Dostalysmy paleczki, jednak jedzenie szlo nam z trudem, szczegolnie mi bo szybko sie niecierpliwie gdy jestem glodna i nie moge porzadnie zjesc. Poprosilysmy o paleczki dla dzieci, wszystko bylo bardzo slone, srednio mi smakowalo i zdecydowanie bylam daleka od stwierdzenia "jakie pyszne".

Jako ze to bylo moje pierwsze porzadne sushi w zyciu zjadlam do konca, jednak watpie zebym kiedykolwiek wrocila do tego miejsca, zdecydowanie wole inne kuchnie. Jednak Dominice smakowało i była bardzo zadowolona ,co zresztą widać na zdjęciu;)

Tekeda w Warszawie znajduja sie w kilku miejscach, wybor dan, deserow, a nawet piw jest szeroki, ceny nie sa jakies zabojcze, ale jednak tu za 15zl zdecydowanie sie nie najesz.

piątek, 17 kwietnia 2015

Czy warto iść na crossfit?

Co jest takiego fajnego w crossficie, ze staje sie coraz bardziej popularny ? Co powoduje, ze stwierdzenie " ona chodzi na fitness " nie robi juz takiego wrazenia jak " ona chodzi na crossfit" ? Czym tak naprawde jest ten trening, i czy slusznie wiekszosc ludzi uwaza, ze nie jest dla poczatkujacych?

Co mi sie podoba w crossficie, dlaczego mnie to jara ze ciagle pedze na trening do crossfitowego boxa?

- w crossficie nie ma ploteczek, pierdol i glaskania po glowce. Nikogo nie interesuje czy dzisiaj caly dzien siedziales w biurze, czy lezales do 12 w lozku. Po prostu jestes tu, bo chcesz i przyszedles sie zmierzyc ze swoimi mozliwosciami. Wielokrotnie chodzac na fitness wkurzalo mnie wieczne gadanie, uniemozliwiajace skupienie sie i prawidlowe oddychanie i napiecie miesnia.

-skalowanie. To taka wspaniala rzecz, ze kazdy moze kazde cwiczenie zrobic na swoje 100%, wykonujac wersje dostosowana do jego mozliwosci. Tj.jesli pompka jest dla Ciebie hardcorem, don't care, nauczysz sie ja robic na kolanach, potem z gumami, az dotrzesz do pompek z klaskaniem nad glowa. Tutaj wszystko jest mozliwe, to tylko kwestia czasu, i pracy wlasnej !;)

-tu nie ma miejsca dla mieczakow. Nie mam na mysli ludzi ktorzy sa za slabi fizycznie by wykonac trudniejszy wariant jakiegos cwiczenia badz zrobic go szybciej. Mam na mysli takich ktorzy zawsze narzekaja, ze za duzo potu, za trudny trening, za duze wymania. Fuck. Po to jest sie na treningu zeby dac z siebie wszystko, to musi bolec. Na crossficie nie ma miejsca na rekawiczki, rozowe reczniczki i sluchawki w uszach. no lans- only brutal workout.

-kazde dostosowuje tempo do siebie i rozlicza sie w czasie. Tu nie ma chorej rywalizacji, choc wszyscy zapisuja ile zrobili serii i powtorzen w WODzie na wspolnej tablicy. Kazdy patrzy tutaj na siebie i cieszy sie z tego ile udalo mu sie zrobic i wycisnac z siebie

-tu nie ma miejsca na nude i przyzwyczajenie. Na fb boxu codziennie rano wrzucany jest trening jaki dzisiaj wszyscy wykonuja, potem wybierasz godzine na ktora zbieraja sie grupy i trener, przychodzisz i cisniesz. Codziennie jest cos innego, nie wiesz czego mozesz sie spodziewac, nie ma tu miejsca na kalkulowanie jak rozlozyc sily. Za kazdym razem trzeba przekraczac wlasne mozliwosci, dzieki temu ze kazdy pracuje w swoim tempie trening dnia jest wykonalny dla wszystkich.

Wydaje mi sie, ze ludzie troche sie boja crossfitu, poki nie sprobuja ! Zupelnie nieslusznie jesli masz sporo hartu ducha, nie jestes otyły to crossfit jest rowniez dla Ciebie !

Umiejetnosc podciagania, chodzenia na rekach, wchodzenia po linie-> bezcenne. ;)

Moment w ktorym burpeesy staja sie mila przerwa od czegos znacznie gorszego-niezapomniane.;)
Gdy wychodze z boxu i wsiadam na rower, wracajac do domu, jestem pelna energii pomimo zmeczenia i czuje ze zyje ;))


niedziela, 12 kwietnia 2015

Lunch boxy i pomysły na posiłki

Często pytacie mnie o posiłki które robi się szybko, są sycące, smaczne i pożywne. Proszę bardzo, kilka pomysłów, którymi możecie zdrowo się zainspirować ! ;)



1. Dzień polecam zacząć od pysznej owsianki ( zaraziłam już miłością do owsianek 3 osoby, zarażę i Was!)

2. Na lunch polecam przepyszną sałatkę curry z kurczakiem, orzechami nerkowca i winogronami (brzmi skomplikowanie,ale jej przygotowanie zajmie Ci max.20 minut (pierwsza raz robiłam tę sałatkę na
pikniko-randkę sprawdziła się, wiec na lunch tym bardziej będzie doskonała ! ;)

3. O małych szybkich, energetycznych posiłkach, które można zjeść w biegu i "robi" się je w 3 minuty pisałam TUTAJ .

4. Do wzięcia na uczelnię, do pracy, szkoły, trening, etc; NA SŁODKO I SŁONO ;

-parfait z jogurtu i pomarańczy, czyli nic innego jak przekładany; jogurt  (200 g. ) z łyżeczką miodu, 2 łyżkami płatków kukurydzianych i łyżeczką siemienia lnianego oraz pomarańczą (całość ok.300 kcal)





-sałatka z tuńczyka i fasoli; puszka tuńczyka w sosie własnym (ten w wodzie jest paskudny w smaku i wypłukany z wart.odżywczych), pół puszki czerwonej fasoli z puszki (przepłukanej na sitku wodą-> stanie się lżejsza do strawienia, pozbawimy ją nadmiaru soli z zalewy), duża garść pomidorków koktajlowych pokrojonych, pół puszki kukurydzy konserwowej,łyżka posiekanej natki pietruszki (solidna porcja wit.C i żelaza), łyżeczka oliwy lub majonezu (ok. 350kcal)


-zapiekanka z kurczakiem ; 170 g. piersi kurczaka/indyka bez skóry upiecz ok. 20 min  180% z czerwoną papryką, kilkoma plastrami ananasa, łyżeczką tymianku, posyp garścią sera feta (ok. 450 kcal)


-pieczona pierś z kurczaka w przyprawie garam masala + brązowy ryż (50g.) + mrożone warzywa ugotowane np.fasolka zielona, brokuł, kalafior, marchewka z groszkiem


-filet z łososia (kupisz w biedronce też!;) pieczony 20min. w 180stopniach z koperkiem skropionego cytryną, lub pomarańczą + kromka razowego + roszponka z pomidorem


-naleśnik owsiany, ryżowy, kukurydziany zwijany (po prostu zamiast pszennej wsypujesz inne mąki, lub ich miks) z oliwkami, papryką żółtą, wędzonym łososiem



-kanapka z pieczonym kurczakiem (kurczak w zależności jaki sos, warzywo, zioła, przyprawy dodasz będzie smakował za każdym razem inaczej;) -> pierś kurczaka, łyżka jogurtu naturalnego, majonez (1/2łyżeczki), natka pietruszki, chleb żytni razowy, sałata, pomidor


-brązowy ryż z serkiem ricotta, cynamonem i startym jabłkiem


-twaróg ziołowy; pół kostki białego sera, rzodkiewka,
szczypiorek, koperek, pieprz, zioła prowansalskie, ogórek, serek wiejski ; ugnieść


- łyżka orzechów laskowych, łyżka migdałów, jabłko- chipsy pieczone, łyżka rodzynek, lub żurawiny

-kasza jaglana z maślanką i zmiksowanymi truskawkami/bananem

-pasta jajeczna z kaszą jęczmienną (mix.jajko, natka, szczypiorek, rukola)


-mozarella z bazylią, pomidorem, grahamką

-hummus ze szpinakiem

-jogurt bananowy; jogurt grecki, zmiksowany banan, wiórki kokosowe


-wafle ryżowe z masłem orzechowym (min 90%orzechów) + banan


-jajecznica z papryką, jarmużem, makaronem razowym


-makaron pełnoziarnisty z pomidorami z puszki, oregano, posypany parmezanem

- pulpety drobiowe z gotowaną marchewką i pieczonymi kawałkami ziemniaków

-granola (przepis na blogu) z kefirem


-omlet/frittata/pancake z musem owocowym

-leczo (kiełbasa drobiowa, z posiekanymi ;cukinią, pomidorami, kukurydzą + razowy)

-puszka fasoli czerwonej, posypanej żółtym serem, z łyżeczką majonezu, kaszą kuskus pełnoziarnistą i mixem sałat

-muffiny lub ciasto marchewkowe



-papryka faszerowana mięsem mielonym, jajkiem, ryżem, natka pietruszki

PS: zdjecia nieco roznia sie od podanych przepisow, sa to po prostu inne warincje ktorych zdjecia znalazlam;)

Wszystkie powyższe dania przetestowałam na sobie, wkrótce wrzucę dodatkowe przepisy;)

                                                                    *****************




Historia Ani -czyli cos co utrze nosa leniuchom

Dzisiejszy wpis bedzie zupelnie inny niz wszystkie. Dzisiaj przedstawie Wam historie Ani.

Jakis czas temu Ania napisala do mnie wiadomosc,od slowa do slowa, poznalam jej historie. Ania urodzila sie z choroba serca, przeszla powazna operacje, jako dziecko zostala sparalizowana, potem przezyla czas meczacej rehabilitacji. Ból, leki, szpital, zmęczenie.

Wszystko to przeciętną nastolatke doprowadziloby do rozpaczy, depresji, rezygnacji i przybrania postawy "ofiary". Ale nie Anie. 17-nastolatka postanowila powalczyc. Choc nie raz braklo jej sil, zrzucila 15kg. Chodzi na crossfit, biega oraz trenuje w domu.

Pomimo tego, ze moglaby znalezc 100 wymowek, nie walczyc, biernie zyc z dnia na dzien, lezac na lozku i z gorycza mowic "jakie to zycie jest wredne"..
Nie zrobila tego, wygral jej usmiech, optymizm, radosc zycia.

Ilekroc mysle o jej historii, wstyd mi za tych wszystkich ktorzy swoje lenistwo, nieumiejetnosc zmobilizowania sie usprawiedliwiaja niczym-blahostkami. Glupio mi za tych ktorzy nie widza piekna swiata, nie potrafia sie cieszyc-a przeciez maja tak duzo-decyduja sie na narzekanie, gorzknienie, krytykowanie i przegrywanie zycie.
A mozna - wystarczy tylko chciec. I historia Ani -to czysta praktyka sukcesu.




 





crossfit - trening Ani





ze ścieżki biegowej








Ania kiedyś i dziś

****************

piątek, 10 kwietnia 2015

Koniec z bieganiem.. !

************


Nie, Drogi Czytelniku nie mam zamiaru zrywać ze swoją pierwszą i największą pasją sportową. Nic nie zastąpi biegania.

Aczkolwiek po dzisiejszym treningu wróciłam do domu, po moich 11 kilometrach, które ogromnie mnie zestresowały, bo według mojego planu biegowego ŚCIŚLE powinnam trzymać się czasów, międzyczasów i innych pierdół. W skrócie WSZYSTKIEGO ALE NIE TEGO CO SPRAWIA MI PRZYJEMNOŚĆ.
Co gorsza sama sobie taki los zgotowałam, i sama sobie tak założyłam.

Już podczas potreningowego prysznica intensywnie zaczęłam rozmyślać nad głębszym sensem tego co przed chwilą zrobiłam.

Po pierwsze; ominęły mnie piękne widoki z nad Wisły, bo wzrok miałam utkwiony w zegarku pilnując tempa- CHORE

po drugie; nie pobawiłam się z maleńkim, przesłodkim buldożkiem francuskim w parku który zwrócił na mnie uwagę ->bo pędziłam, żeby tempo na kilometr mi czasem nie zmalało - BARDZIEJ CHORE

po trzecie ;z 5 razy przebiegłam na czerwonym świetle, bynajmniej nie wedle zasady "jest ryzyko-jest zabawa" ale tylko i wyłącznie dlatego żebym nie musiała stopować zegarka - TRUP TOTALNY

w skrócie; nie doceniałam ani pierwszych wiosennych pączków, ale błękitnego nieba, ani słońca i innych cudownych rzeczy które powinny zachwycać w bieganiu..

Stąd od dziś stawiam sobie za cel; biegi długodystansowe >42 km, biegi górskie, terenowe, survivalowe, różnego typu zabawy biegowe; jednak żadne podporządkowanie się czasowi i innych pomiarom. To siebie mam słuchać, własnego ciała, tego co każe mi biec bądź też przestać zatrzymać się.

Co z tego, że spadnie tętno, tempo, wszystko co pięknie wygląda na zegarku schrzani się.; następnym razem położe się na ciepłym piasku nad Wisła, zrobię kilka ćwiczeń na drążkach w Skaryszaku, i w końcu zacznę czerpać prawdziwą przyjemność z biegania.

Bo w dzikim szale za urwaniem minuty , lub kilku na różnych dystansach nie chcący i przypadkiem straciłam coś co urzekło mnie w bieganiu. Coś za co je pokochałam i uznałam za dyscyplinę zapewniającą absolutny spokój, czystą radość i doskonałą wolność.

A teraz  z powrotem to odzyskam.


**************



środa, 8 kwietnia 2015

JEDZENIOWY MIX ZDJĘCIOWY

Ostatnie 3 miesiące mój sposób jedzenia rzeczywiście przypominał ten na robienie masy. Jadłam zdrowo, systematycznie, tak żeby czuć się dobrze. Niczego nie liczyłam, choć i tak przez to wieczne układanie diet i "siedzenie" w tym temacie mam wszystkie przeliczniki i kalkulatory w głowie;)
Starałam się pozwalać sobie na wszystko, w miarę rozsądku. Zjedzenie pół kostki czekolady jako drugi (!!), a czasem trzeci (!!!) cheat meal nie stanowiło dla mnie problemu. Po prostu troszkę wyluzowałam w temacie, sesja, zima, choroba,ostre treningi -> potrzebowałam solidnej dawki energii.
Jednak teraz chciałabym wrócić do ilości tkanki tłuszczowej z grudnia <w tym wpisie było na ten temat>, jednocześnie nie tracąc (z trudem!) zyskanych kolejnych kg.mięśni! Więc czas redukcji -> START. Powiem Wam, że szalenie dobrze się czuję gdy mam całe jedzenie rozłożone co do grama i non stop "czystą michę". Taki charakter, lubię rygor dietetyczny;)
Kilka posiłków, zazwyczaj pstrykam fotki tym ładniejszym, a przede wszystkim cheatom. Nie przeraźcie się, to zbiór z 3 miesięcy ;)
banan i maślanka- stały zestaw na szybką przekąskę 


własnej roboty granola <przepis> z jogurtem i truskawkami -> pyszne śniadanko


cheat meal -> ulubiona pizza (ananas, kurczak, sos curry)+ sałatka (żeby nie było tak źle)


cheat meal -> frytki z pieca z pizzy Hut


muffinki z mąki ryżowej (zamiast cukru daktyle) , czyli kuchenne udane <!> eksperymenty



prezent urodzinowy od dziewczyn-> czyli jak świętować nadal na uczelni dzień po urodzinach ;)


rodzinny obiad urodzinowy w restauracji -> przy okazji solidna porcja białka po treningu;)




moja przyjaciółka robi najpyszniejsze torty świata (tu z nadzieniem milky way ! ! Jeśli marzy Wam się tort tradycyjny, gluten free, wegański, lub inne nietypowe życzenia smakowe, a jednocześnie brak paskudnej kolorowej masy piszcie śmiało skieruje Was do jej wytwórni !! ;)
 

mój kot robi masę . Ostrovit-> białko które jest dobre gdy lubi się duuużo piany. dla mnie -> za dużo! 
 


testowanie dla Was nowych zdrowych i smacznych knajpek -> cała przyjemność po mojej stronie ! ;)
 

cynamon, kluski "leniwe" z mąki ciemniaczanej, jogurt i brzoskwinia -> b.domowy obiad !
       

pancakesy z mąki kuku-ryżowej, cud, miód, pychota!!! 

   

zupy tej zimy były dla mnie wybawieniem -> tu zupa z Eat It -> relacja wkrótce na blogu ! ;)
 

restauracja bioway -> pierwszy test dla Was;)
 

moje najczęstsze pomysły na obiad ? jajecznica z ogromną wkładką warzywną, lub łosoś pieczony z sałatką !;)   


pijalnia czekolady na Chmielnej-> tu cheatowałyśmy po pierwszym teście knajpek ;)
   


dobra czekolada nie jest zła ! 
 


brzoskwiniowy serek własnej roboty ;)
 

co Kinga zje na obiad? znów; mnóstwo sałaty, rzeżucha, łosoś po indyjsku ;)
 


deser z truskawkami, tapioką, mlekiem kokosowym -> szukajcie przepisu na blogu! Czysta rozkosz !;)
 

KFD -> mój faworyt koncentratu białek serwatkowych +Omega3 ;)
  **********

niedziela, 5 kwietnia 2015

#Gdzie zjeść CIEKAWIE I ZDROWO w Warszawie # 2 Laf Laf



Do Laflaf Humus Falafel House trafilam zupelnie przez przypadek. To miejsce troche odsuniete od zgielku ulicy ze smacznym jedzeniem dla wegetarian i wegan. Fenomenem tego miejsca jest z pewnoscia to, ze stołuje się w nim wielu mięsolubnych rowniez ;)

Lokal znajduje sie na Marszalkowskiej 68, wejscie od ul.Skorupki
Godziny otwarcia; 11-22 ; w niedziele 12-21.
Ceny; od 8-22zl.

Co ciekawego znalazlam w menu?
- wszelkiego rodzaju falafle,hummusy, szakszuka (..) oraz falafle box->czyli cos wprost idealnego na spotkania wq wiekszym gronie
- soki mogu-mogu (soki o owocowych smakach z malymi galaretkami kokosowymi), chalwy, przetwory, piwa (to wszystko stoi na polkach-> lokal prowadzi rowniez cos na ksztalt sklepiku)
- do picia ; kawy,piwa,lemoniady i...sok z borówki

Na plus;
-jasne i kolorowe wnetrze knajpki
-potrawy zdrowe, oparte na oryginalnych przepisach, mamy pewnosc ze to co jemy jest swieze bo jest przygotowywane przy nas,tego samego dnia na miejscu
-dobre miejsce na lunch, obiad, kolacje, do tego mozliwosc dowozu.
-smaczne dobrze, doprawione jedzenie

Na minus;
-poslodzony sok z borowki
-zazwyczaj nie wymagam natychmiastowej obslugi, ale olewanie klientow stojacych przy barze to juz zdecydowanie przesada.

Dla niezorietowanych lokal podaje sklad swoich potraw;
-falafel (kotlecik); cieciorka, papryka, cebula, pietruszka, sól, kumin, sezam, czosnek
-hummus (pasta);cieciorka, oliwa, cytryna, tahini (pasta z sezamu), pietruszka, kumin, sól, czosnek

Co zamowilismy;
-falafel w picie
-zestaw falafli
-sok z borowki (jak dla mnie za slodki, z mnostwem plywajacych w nim pestek;)

Jeśli macie ochotę na falafla to jest to świetne miejsce ! Od siebie mogę zapewnić, że w Laf laf serwują lepsze niż w Kebab Kingu. Nie mam zbyt dużego porównania, ale mój chłopak mówi- a On się zna na rzeczy, że falafle tu są dobre, choć może nie najlepsze..!!




sok borówkowy





swobodny wystrój;)




jak widać-dobre było;D




koszyczek z falaflami 




falafel w picie

********